Forum Życie Dziewczyny  Strona Główna Życie Dziewczyny
to forum dla każdej dziewczyny :)
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Egzamin z przyjaźni.
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Życie Dziewczyny Strona Główna -> Radości i Smutki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Perełka
Gość






PostWysłany: 20 Kwi 2008, Nie 15:17    Temat postu: Egzamin z przyjaźni.

Przyjaźń jest pięknym uczuciem, mówi się , że to młodsza siostra miłości, ale mimo całego piękna jest to także krucha konstrukcja, która w życiu często zostaje wystawiona na próbę, egzaminem z przyjaźni może być sukces jednego z przyjaciół, mogą to być poważne problemy, choroba, albo nawet śmierć kogoś bliskiego.. nie zawsze przyjaźń taki egzamin zdaje...

Czy w Waszym życiu przeżyłyście już taki egzamin?
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: 12 Cze 2008, Czw 20:30    Temat postu:

Moja przyjaźń nie przetrwała próby... Chyba obie zbyt się zmieniłyśmy, drogi nam się rozeszły, lista priorytetów całkowicie odwróciła...Czasem żal jest czegoś co długo trwało ale czy jest sens, żeby ciągnąć coś na siłę? kiedy jedna z osób chce skupiać na sobie 100% uwagi a druga ma dość słuchania i też chciałaby coś powiedzieć nie znajdując słuchacza w osobie własnej przyjaciółki... Przykro ale prawdziwie...
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: 13 Cze 2008, Pią 10:06    Temat postu:

a u mnie bylo tak......poznalysmy sie w przedszkolu, potem podstawowka, gimnazjum i nagle w liceum wszystko zaczelo sie sypac nowe znajomosci, inne cele w zyciu, poglady, a potem zupelny brak zrozumienia, potrzebowala mnie tylko wtedy, kiedy nie bylo z kim isc do miasta na zakupy itp. teraz kazda ma chlopaka, za pare miesiecy zaczynamy studia wiec nasze drogi rozejda sie chyba na dobre....zaluje teraz troche, ze wyszlo tak a nie inaczej bo dobrze miec przyjaciolke, ktora zawsze cie zrozumie i pomoze.....
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: 13 Cze 2008, Pią 13:08    Temat postu:

Czasem chyba lepiej nie mieć przyjaciela niż mieć takiego na niby...Takiego, który odzywa się tylko gdy czegoś potrzebuje...

Czasem rzeczywiście jest żal, teraz myślę sobie "po co mi przyjaciółka jak mam mojego chłopaka" ale gdyby kiedyś coś się stało... Tylko nie można przecież na siłę trzymać przy sobie kogoś "na wszelki wypadek"...
Rozłąka z przyjaciółką nauczyła mnie wiele samodzielności więc trzeba pamiętać, że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło!

Przyjaciół poznaje się w biedzie
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: 13 Cze 2008, Pią 13:43    Temat postu:

Kyzikowa napisał:
Przyjaciół poznaje się w biedzie


Nie.
Przyjaciół poznaje się później, gdy bieda znika a pojawia się lepiej. Przykład: polscy znajomi w Angli.
Gdy P dojechał do mnie miał problemy z podjęciem pracy, pracowałam ja. Póki tyrałam i kasy nie było widać, na flacie wszyscy prawie nas karmili. Problem zaczął się później. P znalazł pracę u mnie było coraz lepiej, a przysłowiową kroplą był stary telewizor, który dostałam od kolegi z pracy.
Podobną sytację przechodziłam później, gdzie "przyjciółka" powiedziała mi, po tym jak Boss zmienił grafik: "Ukradłaś mi godziny" i nie ważne, że tak naprawdę to dołożył mi godzinę, bo uważał, że to niesprawiedliwe by ona sama pracowała.

A moja pierwsza przyjaciółka? Dokładnie wypisz wymaluj co wyżej napisane. Póki miała z kim wyjść na miasto czy iść na dyskotekę, to zawsze czas dla mnie znalazła. Póki mogła płakać mi w rękaw też było dobrze. Okazało sie ble gdy ja potrzebowałam jej. Od tamtego czasu, tak na wszelki wypadek nikogo nie nazywam przyjacielem.
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: 15 Cze 2008, Nie 10:50    Temat postu:

Ale ja o tym mówię...Prawdziwy przyjaciel pomoże i zrozumie kiedy będziemy potrzebować pomocy...Jeśli przyjaciel jest tylko wtedy kiedy jest dobrze i wie, że może liczyć na naszą pomoc a odsuwa się kiedy przestaje być kolorowo bo musi się wysilić i nam też pomóc to nie przyjaciel...

Andi koleżanka w pracy zamiast docenić, że możesz jej potowarzyszyć uznała za niesprawiedliwe dokładanie godzin, Przyjaciółka dokładnie tak jak u mnie, nie liczyła się z tym, że ja też mogłabym mieć czasem potrzebę popłakania... Jak z kolei zaczyna się nam powodzić to ludzie okazują się być zazdrośni, zawistni...

Tylko ten kto w każdej sytuacji zostanie z nami i będzie zarówno się cieszył jak i smucił z nami może zasługiwać na miano przyjaciela...
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: 15 Cze 2008, Nie 11:10    Temat postu:

Ja mam przyjaciółkę od 15 lat. Mogę powiedzieć że nasza przyjaźń przeszła kilka egzaminów gdy pomiędzy nas ktoś wchodził lub kiedy Aga była w szpitalu. Jednak przetrwałyśmy. Ona słuchała od zawsze moich problemów na różne tematy. To ona była przy mnie kiedy mój ex mnie zdradził. To ona siedziała ze mną i pocieszała mnie kiedy mój K. był w wojsku. To ja siedziałam i pocieszałam ją kiedy wyprowadziła się z domu. Takich sytuacji można by wymieniać 100 a nawet 1000. I mimo iż każda z nas ma swoje życie - ona męża i dom, ja studia i chłopaka to kiedy jesteśmy w potrzebie to jesteśmy w stanie odłożyć na chwilę swoje sprawy by pomóc swojej przyjaciółce. Każdej z Was życzę takiej przyjaciółki Smile
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: 15 Cze 2008, Nie 11:21    Temat postu:

Ja nigdy chyba przyjaciolki prawdziwej nie mialam..

W Liceum poznalam jedna dziewczyne, z ktora do dzis utrzymujemy kontakty, ale nie dogadujemy sie jak kiedys.. kazda ma swoje zycie i sprawy.. Kiedys spedzalysmy mnostwo czasu razem, ale to byla przyjazn do zabawy.. Wtedy nie mialysmy duzych problemow, a z mniejszych sie nie zwierzalysmy..
na studiach poznalam inna dziewczyne.. myslalam, ze jest moja prawdziwa przyjaciolka.. trwalo to ok 4 lat.. Zawsze wysluchala, doradzila.. Bylysmy nierozlaczne.. Jednak okazalo sie, ze mnie miala w tylku.. Nigdy do mnie nie przyszla - zawsze ja do niej, zawsze ona mowila co robimy.. ciagle ona i ona.. na poczatku tego nie widzialam.. Pozniej gdy okazalo sie, ze obgaduje i kreci, spojrzalam wstecz.. Przerazilo mnie to.. Poczulam sie wykorzystana, a myslalam ze znalazlam przyjaciela na cale zycie..

Bardzo sie zmienila.. teraz, to co nas laczylo - muzyka, styl bycia, podejscie do roznych spraw - dzieli nas.. Ja tez sie zmienilam, ale to co najwazniejsze zostalo to samo.. Ona jest zupelnie innym czlowiekiem, zwrot o 180 stopni.. Nie potrafilabym sie z nia dogadac za nic w swiecie..

Ale nie ma tego zlego.. Dzieki niej poznalam meza Smile i jego najlepszego przyjaciela, ktory stal sie tez moim Smile Byl dla mnie jak brat, ktorego nigdy nie mialam.. To z mezczyznami laczyly mnie prawdziwe przyjaznie.. Z jednym przyjazn sie "skonczyla" w chwili jego smierci, a z drugim przeszla w cos glebszego Smile
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: 29 Cze 2008, Nie 12:35    Temat postu:

Ja podobnie jak niektóre przedmówczynie nigdy nie miałam tej jedynej, prawdziwej przyjaciółki, która by pomagała we wszystkim - ale to nie dlatego, że jestem jakaś "inna" Wink odkąd pamiętam to zawsze sama rozwiązywałam swoje problemy, sama o wszystkim myślałam, analizowałam, wyciągałam wnioski i nie potrzebowałam niczyjego rękawa, żeby się wypłakać ani niczyjej rady by podjąć ważną decyzję czy rozwiązać jakiś problem. Taka "Zosia samosia" ze mnie Wink

Mam określoną grupkę bardzo dobrych znajomych jeszcze od czasów podstawówki, tamtejszych młodzieńczych i beztroskich czasów. Cały czas utrzymujemy ze sobą bliskie kontakty, spotykamy się, imprezujemy, gadamy o życiu... Jednakże nie zwierzam się im z moich wszystkich myśli, problemów, smutków i radości. Są tylko (a może AŻ...) moimi bardzo dobrymi koleżankami i kolegami. Może kiedyś... za kolejne 10 lat znajomości - nazwę ich moimi przyjaciółmi...

Mam również kilka dobrych koleżanek z liceum i ze studiów... mimo, iż każda ma swoje życie, swoje sprawy, swoje problemy to znajdujemy czas by spotkać się przy herbatce czy piwku i pogadać. Wiem, że na nie też mogę zawsze liczyć.

W moim obecnym życiu jest mój Rezerwista, przyszły mąż... i to On właśnie staje się moim przyjacielem.
Od momentu Naszego poznania wiedziałam, że jest tą moją bratnią duszą, drugą połówką. Rozumie mnie doskonale, ufam mu, wierzę mu, to właśnie przed nim potrafię się otworzyć i to właśnie przy Nim zrozumiałam, że czym jest pełnia szczęścia. Myslę, że mąż=przyjaciel to świetne połączenie!
Smile
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: 30 Cze 2008, Pon 21:14    Temat postu:

Zgadzam się z tym. Partner-przyjaciel to najlepsze co może sie zdarzyć. Wiem, że mogę liczyć na mojego chlopaka, on może liczyć na mnie. Wlaściwie doszlo do tego, że oboje nie mamy takich prawdziwych przyjaciól bo jak poznaliśmy siebie to ich nie potrzebujemy, bo po co trzymać przy sobie kogoś na kim nie można liczyć...
Staliśmy sie samowystarczalni. Może czasem sentyment podpowiada, że może jednak szkoda ale... to tylko sentyment. Rzeczywistość nas zadowala i od dluższego czasu po prostu pomagamy sobie na wzajem!!
Nie wyobrażalam sobie kiedyś życia bez przyjaciólki. Teraz czuje się z tym nawet dobrze!! Bo nie jest tak źle!! A nawet calkiem dobrze
Very Happy
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: 01 Lip 2008, Wto 10:43    Temat postu:

Mam trzech przyjaciół:Konrad,Sajmon,Michał.Niestety czwarty zmarł 2 lata temu.Chociaż mieszkamy daleko od siebie to kiedy tylko mamy możliwość to się widzimy.Nawet mój mąż przyzwyczaił się ,że to przyjaźń z facetami i mu to nie przeszkadza.Widzi,że oprócz przyjaźni nic nas nie łączy.Dlatego uważam ,że przyjaźń między kobietą a mężczyzną jest możliwa.Chociaż musieliśmy przejść wiele prób.
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: 02 Lip 2008, Śro 00:27    Temat postu:

Co do takiego rodzaju przyjaźni mam wątpliwości... Wiele razy przekonałam się, że prędzej czy później któraś ze stron zaczyna myśleć o czymś więcej... Miałam nawet takiego przyjaciela, poznałam go mając 5lat. Razem się wychowywaliśmy, biegaliśmy po drzewach, dorastaliśmy... Aż zrozumieliśmy pewne spawy. Tak się złożyło, że on podkochiwał się we mnie a ja w nim. Próbowaliśmy stworzyć związek, ale okazywało się za każdym razem (bo to nie 1 próba była), że dużo swobodniej czujemy się ze sobą jako kumple niż para. Niestety po tych próbach już nieco się między nami zmieniło, nie umieliśmy być tacy swobodni jak kiedyś, szukaliśmy miłości gdzie indziej i nasze drogi stopniowo się rozchodziły...
Dziś chyba oboje tęsknimy za sobą...Ale tylko w sferze przyjacielskiej. Sprawy życiowe jednak zaszły na tyle daleko, że nie da się odtworzyć czegoś takiego...

To oczywiście nie jedyny taki przypadek. Nie twierdzę, że taka przyjaźń się nie zdarza, ale jest raczej wyjątkiem od reguły...
A szkoda bo o ile łatwiej byłoby się dogadać z naszymi partnerami mając za przyjaciela mężczyznę, który łagodnie i z cierpliwością przedstawi nam męski punkt widzenia i pomoże zrozumieć...
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: 02 Lip 2008, Śro 09:28    Temat postu:

Kyzikowa napisał:
Partner-przyjaciel to najlepsze co może sie zdarzyć.


Miłość nie trwa wiecznie, dlatego dobrze jest by związek przekształcił się właśnie w przyjaźń. A czy to dobrze mieć partnera za przyjaciela?
Tak i nie.
Tak, bo w końcu on jest najbliższą nam osobą i dobrze by było, by wiedział co nas gnębi i co cieszy. Byśmy mogły liczyć na jego wsparcie, ale... Czyż to wszystko nie jest "wliczone" w związek?

Nie, bo w końcu on jest najbliższą nam osobą i dobrze by było, by nie wiedział co nas gnębi, zwłąszcza jeśli to dotyczy związku. Oczywiście nie chodzi mi tu o jakieś udawanie, że np. w zwiazku jest dobrze jak jest źle. Banalny przykład:
Opowiadasz przyjaciółce o tym co wydarzyło się w pracy. I w czasie tej opowieści padają słowa: a on złapał mnie za tyłek, to ja... lub: kolega z pracy zaprosił mnie na kawę, chętnie bym poszła, ale...
Tych rzeczy nie powiesz partnerowi, bo jakkolwiek nie był by on wyrozumiały to w obu przypadkach byś go tylko zraniła. Przyjacielowi mówisz te rzeczy bez problemu, że odbierze je osobiście, co najwyżej możesz usłyszeć: wiesz ja na twoim miejscu na tą kawe bym nie poszedł.
I tyle. Zero zazdrości i chorych sytuacji.

Przyjaciele to dobra rzecz, ale gatunek dawno wymarły Laughing
Powrót do góry
Myszka
Zapuścił korzenie
Zapuścił korzenie



Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 1753
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 02 Lip 2008, Śro 09:46    Temat postu:

Andi-dobrze piszesz Exclamation

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: 02 Lip 2008, Śro 22:22    Temat postu:

Niewiem czy mogę się z tym zgodzić. Oczywiście jest w tym troche prawdy ale... Zdarzają się takie związki, w których można mówić naprawdę o wszystkim.
Razem z partnerem wiele się od siebie uczymy, jesteśmy dla siebie bardzo wyrozumiali. I zwykle nie mamy problemu gdzy jedno z nas chciałoby się spotkać z kimś innym zupełnie ot tak dla kawy.
Na początku związku był z tym problem rzeczywiście ale można powiedzieć "dorośliśmy" do tego, żeby sobie ufać na tyle, żeby pozwolić sobie od czasu do czasu spotkać z kimś. I nie mówię tu, że nasz związek jest "luźny" tylko wyrozumiały. dama wiem doskonale, że mam wielu znajomych przeciwnej płci, których bardzo lubię i nigdy bym o nich nie pomyślała w kategorii "coś więcej".
Więc zupełnie rozumiem kiedy on mówi, że chce się spotkać ze starą znajomą na piwko, kawę itp.
Gdybym więc powiedziała kiedyś mojemu chłopakowi "wiesz bo nowy znajomy z pracy zaprosił mnie na kawę" to chyba nie byłoby to jakieś uderzenie dla niego, nawet by się cieszył, że ktoś mnie podrywa bo czułby się dumny, że taka "rozchwytywana" babka wybrała właśnie jego i jemu chce być wierna i jest z nim szczera mówiąc mu o wszystkim. Taka męska duma Smile
Naprawdę dobrze mi z tym, że czuję się na tyle swobodnie przy partnerze, ze wszystkim mogę się do niego zwrócić, a wiem, że nie zawsze trafia się taki związek.
Nie wszyscy wierzą w takie układy bo rzadko się zdarzają... To mało skromne ale czuję się przy nim szczęściarą Smile
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Życie Dziewczyny Strona Główna -> Radości i Smutki
Idź do strony 1, 2  Następny
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin