Forum Życie Dziewczyny  Strona Główna Życie Dziewczyny
to forum dla każdej dziewczyny :)
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Mieszkanie razem... Przed czy po ślubie?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 12, 13, 14, 15  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Życie Dziewczyny Strona Główna -> Ślub i Wesele a potem codzienność dnia powszedniego
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: 09 Sty 2008, Śro 11:02    Temat postu:

Asiczek napisał:
Zgadzam się z Drizzą, że skoro faceta trzeba wychowywać to chyba nie jest on prawdziwym facetem. Tylko też nie zawsze jest tak, że chłopak/mąż akurat zaczai, że trzeba to zrobić albo tamto pomóc bo to wszystko przecież zależy od wychowania w jego rodzinnym domu. Ale zdarzają się wyjątki i to bardzo duże wyjątki, że w domu uczono ich tak a oni i tak zrobią tak, żeby ich partnerce i w ich związku było lepiej.


to tez chyba wiekszosc mezczyzn tak ma, ze trzeba im wprost powiedziec, ze tego chcesz, ze to, czy tamto ma zrobic.. ale to nie wchodzi w to tzw. wychowanie faceta.. oni potrzebuja jasnych informacji.. i to jest chyba normalne Wink
ale darzenie do tego, zeby on sam pomyslal, to juz zmienianie go.. fakt.. sa tacy, ktorzy sami wiedza i pomysla, co trzeba zrobic i wtedy jest bardzo dobrze..Smile

ale po co przeinaczac go w kogos innego, kogos kim na prawde nie jest.. tylko dla naszej wygody?? to juz moim zdaniem nie milosc..
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: 09 Sty 2008, Śro 11:09    Temat postu:

Z tym wychowywaniem faceta to zgadzam się z Drizzą Smile
Nie można wychować sobie faceta Smile Oni są niestety "inni" i im trzeba mówić wszystko wprost i pokazać palcem a zmienianie na siłe nic nie da. Bo trzeba pamiętać, o tym że wiąrzemy się z osobą, która ma wady i zalety i albo kochamy go i akceptujemy taki jakim jest albo poprostu trzeba się rozstać Sad
To jak facet jest zależy również od tego jakie wychowanie wyniósł z domu.
Mój Radek ma wiele wad ale cóz kocham go taki jakim jest Smile


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia 09 Sty 2008, Śro 11:10, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: 09 Sty 2008, Śro 14:11    Temat postu:

Ja też zgadzam się z Drizzą, że faceta się nie wychowuje. Trzeba rozmawiać, jeśli jest źle próbować to naprawić - wspólnie, a jesli wszystko jest ok - to świetnie Smile Facet rzeczywiście potrzebuje tego, żeby mu większość rzeczy mówić wprost, a dziewczyny - zwykle chcą żeby on się wszystkiego domyślił i przez to jest dużo nieporozumień...

salisee napisał:
Mniej rodzin? A co to rodzina? Maz, zona i dzieci? Hmm a nie ludzie, ktorzy sie po prostu kochaja?


Zgadzam się z Tobą. Rodzina to właśnie ludzie którzy się kochają Exclamation I nieważne czy mają ślub czy nie - to ich wybór!

[quote= Youla"]Więc chwała tym, którzy wierzą, że w udane i szczęśliwe związki, i tym którzy decydują sie na małżeństwo. [/quote]

Ja chcę wziąć ślub i wierzę w udany i szczęśliwy związek, ale nie chciałabym po jakimś czasie bycia małżeństwem dowiedzieć się, że"nie pasujemy do siebie". A poza tym wiara to co innego, a rzeczywistość weryfikuje nasze marzenia i to w co wierzymy...

Mi ciężko było się przyzwyczaić do tego, że muszę iść na kompromis w pewnych kwestiach, bo jestem uparta - i wiedziałam, ze przy wspólnym mieszkaniu okaże się dopiero czy na pewno umiemy się dogadać... I na razie jest dobrze Smile
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: 12 Sty 2008, Sob 10:30    Temat postu:

Drizza pisząc o zasłyszanych wielokrotnie określeniach "jak sie dasz wykorzystywać na każdym kroku, to będziesz wykorzystywana", "jak sobie wychowasz faceta, tak będziesz mieć" chciałam odnieść się do niektórych kobiet, albowiem wiele jest takich, które pozwalają swoim facetom na wszystko, dają facetom bardzo wygodne życie, wszystko obok nich i za nich robią one same, wszelkie domowe problemy są tylko na ich głowie. Pozwalają partnerowi na wygodnictwo w związku przed ślubem, a potem już w małżeństwie mają pretensje do tych właśnie facetów, że nic nie robią i że one same muszą wszystko. Facet przyzwyczajony do dobrego raczej tak raptem nie zmieni się, ciężko tworzyć wówczas związek partnerski, w którym to on też może iść zrobić zakupy, posprzątać coś, poodkurzać, iść do apteki, iść zapłacić rachunki, zaprowadzić dzieciaka na dodatkowe zajęcia, i wiele, wiele temu podobnych zajęć. Zatem jeśli facet nie wyniósł z domu określonych wartości i zachowań, to właśnie kobieta powinna nauczyć go czegoś tam albo wytłumaczyć mu że coś tam trzeba zrobić czy załatwić.
drizza napisał:
dla mnie to stwierdzenie jest jednoznaczne: facet musi być taki jak laska chce
Ja rozumiem to trochę inaczej… z pewnością facet nie ma być odzwierciedleniem kobiety. Chodzi o to, by takiemu tak "łopatologicznie" wytłumaczyć, żeby coś robił w codziennym życiu domowym i coś dawał od siebie, a nie tylko brał od kobiety. Owszem, tak jak napisałaś, facet ma też prawo do czegoś, ale ma też obowiązki, i o tych właśnie obowiązkach, jakby wynikających z partnerskiego związku, trzeba takiemu przypominać, a tym samym jakby "wychowywać" Smile
andi napisał:
A skąd twoje przekonanie o moim podejściu do P? Czy ja gdzieś o tym pisałam? Nie.
Andi Takie spostrzeżenie miałam na podstawie Twojej wypowiedzi treści "Bo widzę po sobie, że teraz tak jakoś to wszystko pisane palcem po wodzie. Niby jesteśmy razem, ale zawsze każde z nas może powiedzieć: bye, nic mnie z tobą nie łączy a i mieszkać nam się rewelacyjnie nie mieszka, więc po co się męczyć?". Jeśli twierdzisz, że mylne - to ok.
andi napisał:
A dlaczego ja mam udawać, że wierzę w coś w co nie wierzę? Dlaczego mam przytakiwać światu? Prawda jest bolesna, zwłaszcza ta która dotyczy dwojga ludzi. Ja wcale nie kocham P mniej przez to, że widzę tę szansę na odejście.
W tej właśnie kwestii mamy inne podejście, JA kochając nie rozpatruję opcji "odejście"... myślę, że w moim przypadku ma to związek również z moim podejściem do miłości, związków i znaczenia słowa kocham.

andi napisał:
To właśnie katolickiemu wychowaniu zawdzięczam takie podejście do tematu.
W takim razie napisz mi proszę, czy właśnie zgodnie z katolickim wychowaniem ludzie-katolicy powinni być przeciwni mieszkaniu przed ślubem i nie powinni tego robić?
MÓJ tok rozumowania, jak również MOJE katolickie wychowanie nie pozwalają MI na wspólne mieszkanie przed ślubem. Przed sakramentem małżeństwa związek przechodzi różne etapy, rozwija się, poznaje się drugiego człowieka, także obserwuje się go w różnych sytuacjach. Dzieje się to po to, by w pewnym (dojrzałym do tej decyzji) momencie móc stwierdzić, że z tą właśnie osobą mogę dalej pójść przez życie.
andi napisał:
Odpowiedz mi lepiej na pytanie: ile kobiet siedzi z mężami tyko dlatego, że Bóg im błogosławił? I nie waże że meble w ich domu są lepiej traktowane niż one same. Bo małżeństwo to sakrament i już. To właśnie takie osoby żyją razem ale samotnie, to one najbardziej boją się tej samotności.
Owszem są takie przypadki, i ja o tym wiem! Ale czy przez te wyjątki Nasz naród ma propagować wspólne mieszkanie bez ślubu, bo tak wygodniej? Bo można bez konsekwencji się rozstać? i z też tego względu, że po Bożym błogosławieństwie jest się trudniej rozejść?
A rozpatrzmy może przypadek, kiedy polska para po kilku latach mieszkania razem bez ślubu (kiedy było prawie wszystko ok) decyduje się na małżeństwo i przysięgę przed Bogiem. Na początku mieszkania razem było cudownie, facet spisywał się na medal, zachowywał się spoko, sprawdzili siebie i zdecydowali się na małżeństwo bo wiedzieli oboje jaka jest ta druga osoba i wiedzieli czego mogą się po niej spodziewać; a po iluś latach jemu się coś poprzestawiało w głowie i stał się kawałem drania. I w tej sytuacji co kobiecie dało to, że mieszkała z nim przed ślubem i że poznała wcześniej jego dobre zachowanie w różnych sytuacjach?? Nic. W niczym jej to nie pomogło, bo moim zdaniem nikt nigdy nikomu nie da żadnej gwarancji na wieczne szczęście! I traci dla mnie w tym aspekcie traci sens mieszkanie razem przed ślubem. Tu wiara w drugiego człowieka i przekonanie o sile uczucia jest ważne...

Napisałam wcześniej, że "niestety nie potrafię zrozumieć czemu ludzie tkwią w 'nibyzwiązkach'? Myślicie, że lepiej męczyć się z kimś niż mieć święty spokój w samotności?" Pytasz mnie co to ten niby związek? Z pewnością nie ma to powiązania z katolickim małżeństwem czy wolnym związkiem. Poprzez te zapytania chciałam się odnieść to związków pojmowanych w ogóle. Albowiem DLA MNIE ten niby związek jest czymś takim niepewnym; to taka relacja miedzy dwojgiem ludzi, w której jedna osoba z pary albo nawet oboje nie są przekonani o wielkości łączącego ich uczucia, nie są pewni tej drugiej osoby, wyjątkowości i długotrwałości tego związku.

andi napisał:
Youla ja nie wnikam w to co zrobisz ze swoim życiem, nie chcesz mieszkać z facetem przed ślubem, to nie mieszkaj, twoja decyzja. Ale ODUCZ się oceniani innych. Mało tego potępiania ich i traktowania jako coś gorszego, tylko dlatego, że wybrali taką a nie inną drogę życia.

Andi to wytłumacz mi proszę czym Cię oceniłam. Chcesz mieszkać bez ślubu, mieszkaj, Twoja decyzja. Wydaje mi się, że prowadzona jest tutaj dyskusja na temat mieszkania przed ślubem i po ślubie, przyczynach dla których ludzie tak mieszkają, konsekwencjach, różnych tego aspektach. Nie wydaje mi się jakobym napisała Tobie, czy komukolwiek innemu tutaj, albo nawet w jakimkolwiek innym temacie na tym Forum, że źle robi i że jest kimś gorszym ode mnie. Jego życie, jego decyzja.
Mam prawo do przedstawiania tutaj własnych poglądów w tym temacie, tak samo jak Ty. Różnica jest taka, że ja popieram opcję "po", a Ty opcję "przed".

Czasem mam wrażenie, że pochodzę z innej epoki i zdecydowanie nie powinnam żyć w tych czasach...
salisse napisał:
A co to rodzina? Maz, zona i dzieci? Hmm a nie ludzie, ktorzy sie po prostu kochaja?

Tak, dla mnie to właśnie jest rodzina! kochający mąż, kochająca żona, jeśli są to jeszcze dzieci. Rodzina to jest taka podstawowa, najmniejsza komórka społeczna (o ile dobrze pamiętam z socjologii), spełniająca pewne zadania. Z pojęciem rodziny bezpośrednio wiąże się to małżeństwo czyli formalnie potwierdzony związek mężczyzny i kobiety.
Jestem tradycjonalistką nad tradycjonalistkami Smile
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: 12 Sty 2008, Sob 15:51    Temat postu:

Jako moderator przypominam tylko, nieśmiale, aby była to spokojna wymiana zdań i argumentów (jak było to do tej pory), a nie dialog przeradzający się w walkę stron przeciwko sobie (co nastepuje zwykle po "próbach" oceniania i nie oceniania się nawzajem).
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: 12 Sty 2008, Sob 16:23    Temat postu:

Symbi jako moderator obserwuję ten temat od środka. Nie widzę jak narazie kłotni, tylko normalną wymianę zdań. Poruszyłaś teraz temat bardzo drażliwy dla mnie, a mianowicie, to, że każda normalna wymiana zdań zostaje tu postrzegana jako kłótnia.

Nikt nie obrzuca się błotem. Nie wyzywa. A my jako modzi przestańmy robić z tematów pytanie-odpowiedź, pytanie-odpowiedź. Poruszany temat dotyczy sytacji poważnej, a mianowicie poglądów przedstawianych przez użytkowników tego forum. Poglądy, jak i opinie mogą się różnić. I każdy ma prawdo do wyrażenia tych poglądów. Tak jak inna osoba ma prawo bronić swoich przekoniań. To jest dyskusja.

Cieszę się, że Youla umiała ją podjąć, że bron swojego zdania, dziś mało kto to potrafi. Napisała to co uważała i dobrze. Oby więcej takich wypowiedzi było na tym forum.


Przepraszam Youla, trochę mnie poniosło. Chyba mam uczulenie na katolicyzm i wszystko co mi nim zalatuje wywołuje u mnie wyspkę.
Właśnie to spowodowało, że napisałam słowa "oducz się oceniać innych"
Jeszcze raz przepraszam.
Tymczasem co do reszty, to masz rację.
Prawda jest taka, że nie wiesz, czy wspólne mieszkanie pomoże ci w poźniejszym życiu, czy nie. Co do tych słów, które zinterpretowałaś tak a nie inaczej, to wiem, że są to kontrowersjne i dość dwuznaczne słowa.
Każda z nas ma rację. Każda wypowiedziała swoje zdanie i powiedzialabym, że wynikła z tego ciekawa dyskusja, choć trochę nie na temat, a mianowicie czy wychowywać faceta, czy nie Laughing
Może powinnyś my taki temat założyć?

A teraz w temacie: zbrzydło mi mieszkanie przed ślubem razem. Zdaje się, że termin przydatności mu się skończył. Teraz czas na ślub!
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: 12 Sty 2008, Sob 17:51    Temat postu:

Jako uczestnik tej wymiany poglądów wypowiem się tak: ja również nie potraktowałam tych wypowiedzi jako kłótni. Była to solidna wymiana zdań na bardzo ważny temat. Posty napisały różne osoby - i były to wypowiedzi zarówno "za", jak i "przeciw" mieszkaniu razem przed ślubem.

Czytając wcześniej ten temat osobiście odniosłam wrażenie, że należę do tej mniejszości Wink) i uznałam, że nie mogę odpuścić dyskusji i że warto przedstawiać tutaj również inne (tym samym moje) podejście do owego mieszkania razem. Dla obrony swojego zdania w tej dyskusji nie napisałam posta wczoraj na szybko w ogromnych emocjach, tak od razu po przeczytanie Waszych przeciwnych wypowiedzi. Dałam sobie na wstrzymanie i dopiero dziś po kolejnym przemyśleniu napisałam. Myślę, że wyszło mi to na korzyść Wink

Andi, przeprosiny za niesłuszną ocenę mojej osoby oczywiście są przyjęte. Wiem, że w emocjach zdarza się coś palnąć - i nie Tobie jednej zdarza się tak szybko uczuciowo reagować. My, kobiety tak czasem robimy.
Niezmiernie mi miło, że w pewnych kwestiach tej różnorodnej dyskusji się ze mną zgodziłaś Smile
i jak najbardziej jestem 'za' w kwestii założenia nowego wątku o "wychowywaniu" facetów - a może jako przyszła żona może się jeszcze czegoś ciekawego od Was dowiem Wink

andi napisał:
Teraz czas na ślub!

To w odpowiednim czasie pochwal się tym faktem pozostałym Kobietom MONu Wink)
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: 12 Sty 2008, Sob 17:57    Temat postu:

Jako zwykły użytkownik wiem, jak takie dyskusje się kończą po stwierdzeniach typu: "nie oceniaj mnie", "nie masz prawa do oceniania innych" itp.
Też obserwuję ten temat i rozumiem o co tu chodzi. Dyskusję uważam także za ciekawą, choć nieco odchodzącą od tematu. Poza tym nie powiedziałam, że się kłócicie tylko delikatnie zasygnalizowałam, żeby przystopować z emocjami, bo może to skończyć się ową scysją.
I nie będę dalej tego wątku kontynuować, bo chyba troszkę poniosły Cię emocję, jak zobaczyłaś Andi czerwoną notkę dotyczącą poniekąd także Twoich wypowiedzi.



W temacie:
Mieszkanie razem...
Daczego?
Dlatego, że tak chcemy, że się kochamy, że chcemy być już zawsze razem, że chcemy, aby ta druga osoba już zawsze była obok, że chcemy i już...
Nie dlatego, żeby się sprawdzić czy coś podobnego.

Po prostu... i pomimo wszystkiemu!


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia 12 Sty 2008, Sob 17:58, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: 27 Sty 2008, Nie 19:18    Temat postu:

youla napisał:
Czasem mam wrażenie, że pochodzę z innej epoki i zdecydowanie nie powinnam żyć w tych czasach...


Youla mam identyczne wrażenie i poglądy jak Ty. Zgadzam się z Tobą w 100%. Już nie będę tego wszystkiego wymieniać co Ty, bo to mija się z celem. Czasem ludzie mi dokuczają albo się dziwią jak ja mogę żyć z takimi zasadami, a niektórzy są po prostu dumni np. moja mama Smile
Wiele też wyniosłam nowego z Twoich postów i za to Ci wielkie dzięki (będę miała więcej argumentów w dyskutowaniu na ten temat z innymi Smile).

Powrót do góry
Gość







PostWysłany: 27 Sty 2008, Nie 23:45    Temat postu:

Symbi napisał:
I nie będę dalej tego wątku kontynuować, bo chyba troszkę poniosły Cię emocję, jak zobaczyłaś Andi czerwoną notkę dotyczącą poniekąd także Twoich wypowiedzi.


Jawny off top celem wyjasnienia.

Symbi poniosło mnie i owszem.
A teraz ci wytłumaczę czemu.
Widzisz takie notki jak twoja powodują, że temat cichnie. Potencjalni rozmówcy dochodzą do wniosku, że jeszcze chwila a to co napiszą zostanie usunięte, bądź opatrzone czerwoną notką pt. nie na temat.
Mogłaś wysłać nam to przypomnienie na pw. Czemu? Bo przecież była to dyskusja otwarta i być może, takie pw do mnie i do Youli przypomniało nam by to o czym napisałaś i jednocześnie nie powstrzymało niewtajemniczonych przed wypowiadaniem się.
Każdy temat z czasem odchodzi od wątku głównego i dobrze, najważniejsze byśmy nie zaczęły pisać o mieszkaniu razem a skończyły o tym jaki dywan dac w salonie.
Symbi, przegladnij forum, popatrz po statystykach poczytaj wypowiedzi i napisz co zauważyłaś.
Według mnie forum powoli zaczyna schodzić na psy. Jest ukryte, to jest minus, bo dopływ świeżej krwi jest poniekąd zablokowany. Nas kobiet jest tu przewaga, jak nie większość, tak więc dla każdego prawie faceta to forum to ściana płaczu. Dziewczynki na forum są tak jakoś oszczędne w tym co piszą, a ja coraz częściej mam wrażenie, że czytam jakąś rubrykę z ogłoszeniami.
Dlatego nawet modzi i admini muszą zachować równowagę i czasem przymknąć oko na off-topa. Nie pisać: nie kłócicie się, a zachęcić do rozwinięcia dyskusji, oczywiście uważając by ta dyskusja nie skończyła na tym dywanie do salonu Smile
Poruszyłam ten temat przy okazji, bo to o czym napisałam nurtuje mnie od dawna i z każdym dniem bardziej i bardziej...

Youla tak trzymaj! Po to są fora. A temat czy wychowywać mężczyznę możesz ak najbardziej założyć.

Nanette szkoda, że swoja wypowieć zamknęłaś w słowach "mam identyczne poglądy jak Youla" A wymianienie nie mija się z celem, bo podobne poglądy można przedstawić na wiele sposobów. Poza tym nie wierzę, by Youli udało się wymienić wszystkie przeciw Very Happy W końcu sama potrafię znaleźć masę tego.

A co do mieszkania razem czy oddzielnie. W zasadzie to ja nie jestem aż tak bardzo za. W rzeczywistości jest mi to obojętne. Kto chce niech mieszka, kto nie chce niech nie mieszka. Jednak uważam, że to osoby podejmujące taką decyzję powinny mieć możliwość jej podjęcia, bez wrażenia, że dali złą odpowiedź na pytanie zadane w temacie.

Jak widać nie nadaję się za bardzo do pisania off-topów...
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: 31 Sty 2008, Czw 19:25    Temat postu:

...

Ostatnio zmieniony przez Gość dnia 26 Wrz 2012, Śro 15:14, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: 31 Sty 2008, Czw 19:43    Temat postu:

Asiczku ja właśnie o tym wyborze piasałam. O opini środowiska, o tym, że czasem skórka nie jest warta wyprawki. W twoim przypadku, jak i w przypadku wielu ludzi, zmieszkujących zwłaszcza małe miejscowości, jest to największy problem. Środowisko, za ten niemoralny czyn mało nie zje cię żywcem. Nie podoba mi się to.
Widzisz z jednej strony wiem, że mieszkanie przed ślubem ma pewne plusy, ale z drugiej nie jest wolne od minusów.
Ogólnie jest przyjęte, że związki powinny być zalegalizowane, czyli kończyć się małżeństwem. Więc jeśli to przyjąć za cel, to wspólne mieszkanie stoi na przeszkodzie w jego realizacji. Czemu?
A no mieszkając z drugą osobą poznajemy jej wady (o zaletach nie piszę, bo te rzadko bywają przeszkodą dla związku) i nagle ukochany przestaje być Księciem z Bajki a staje się śmiertelnikiem, do tego takim co miewa humory i złe dni. Z czasem też czlowiek przywyka do sytuacji w której się znajduje i nie widzi powodów, dla których miałby ową sytuację zmieniać. Jednym słowem, z małżeństwa nici. A to w kraju katolickim nie jest już mile widziane.
Nie, nie chcę najeżdzać na katolików, bo dla przykładu Hindusi też nie uważają partnerstwa za związek, więc jak widać nie jesteśmy osamotnieni.
Jeśli wezmę pod uwagę taką Anglię, gdzie sobie mieszkam, to muszę przyznać, że partnerstwo jest tu traktowane na równi z małżeństwem, np. razem możecie dostać kredyt.
I najważniejsze, nikt na ciebie krzywo nie patrzy, gdy mówisz, że mieszkasz z chłopakiem.
I dopiero tu masz szansę i finansowe możliwości, by dokonać wyboru, razem czy oddzielnie.
I jak dla mnie tylko wtedy taki wybór ma sens, bo jest podyktowany przez serce, przez przekonania a nie ukształtowany środowiskiem i finansami.
Jak widać po moich postach, ja wciąż do końca nie zdecyowałam czy jestem za mieszkaniem razem, czy jestem przeciw...
Powrót do góry
agatka85
Zapuścił korzenie
Zapuścił korzenie



Dołączył: 19 Maj 2008
Posty: 2061
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Orzesze

PostWysłany: 11 Sie 2008, Pon 22:07    Temat postu:

U mnie z zamieszkaniem razem bylo troche hardcorowo bo wprowadziłam się do A. po 3 tygodniach znajomości.. choć on namawial mnie do tego juz w sumie od pierwszego dnia jak tylko sie poznaliśmy.
Ale nie żałuje mimo wszystkiego co się wydarzyło,a troche tego było..
Ogólnie miałam okazje przekonac się jaki jest naprawdę.. tak w codziennym zyciu gdy dochodzą obowiązki, sprzatanie, gotowanie, wspolne zarzadzanie pieniedzmi.
U nas na szczęscie nie było z tym jakis większych problemów.
Wiadomo czasami jakaś mała wymiana zdan co do niektórych rzeczy była, ale wydaje mi sie ze jakoś wzorcowo w tym wszystkim sobie poradziliśmy Smile Kłótnie były za to o cos innego,ale to nie ten temat...

Teraz jestesmy w Polsce.. niestety naarzie mieszkamy osobno, ale bardzo chcielibysmy to zmienic. Mamy mozliwosc zamieszkania z jego mamą, ale ja jakos na 100% nie jestem przekonana wolałabym zebysmy sami mieszkali Smile
A co do slubu to pewnie bedzie, bo oboje tego chcemy Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: 12 Sie 2008, Wto 15:47    Temat postu:

Ja należę do ludzi szalonych i lubiących wyzwania.Moim zdaniem mieszkanie przed ślubem i wspólna codzienność to dobra sprawa.Dzięki temu uczymy się dopasowywać i jesteśmy wtedy pewniejsi w swoich uczuciach.Takiego podejścia nauczyło mnie życie i małe doświadczenie.
Powrót do góry
Niunia_:-))
Marszałek Polski - Admin
Marszałek Polski - Admin



Dołączył: 20 Sie 2006
Posty: 2603
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź

PostWysłany: 14 Sie 2008, Czw 12:04    Temat postu:

To może się wypowiem bo od 3 dni ponownie mieszkam z facetem. I wiem, że to dobra decyzja, że się zamieszka razem przed ślubem by móc się sprawdzić w codziennym życiu. Ale też wiem, że nie można takiej decyzji szybko podejmować bo może się ona źle skończyć. Trzeba ja przemyśleć i rozważyć za i przeciw.

Czasem bywają szalone związki, tak jak np Agatki, że zamieszkala po 3 tygodniach. Ja sama pamietam jak zamieszkalam z facetem po 3 miesiącach i wyraz twarzy rodzicow jak im o tym mówiłam. Teraz wiem, że nigdy bym tego już nie zrobila.

Teraz zamieszkalismy razem po 7 miesiącach, ale łączy Nas dzidzia i wiem, że gdyby nie ona to stało by się to dużo dużo poźniej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Życie Dziewczyny Strona Główna -> Ślub i Wesele a potem codzienność dnia powszedniego
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 12, 13, 14, 15  Następny
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 12, 13, 14, 15  Następny
Strona 13 z 15

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin